Ostatnio pokazywałam Wam dwa kotki, które poleciały do Małgosi. Dzisiaj chciałam Wam je pokazać w całej okazałości :)
Kotki robiłam pierwszy raz, i wzorowałam się na kotkach z
tej strony. Głównie przypatrywałam się zdjęciom, bo rosyjskie tłumaczenie było okropne. Dlatego sama postanowiłam przygotować kursik zdjęciowy na takie kociaki. Jednak na początek zdjęcia gotowych stworków, a później instrukcja wykonania.
I mordeczki z bliska.
A teraz z każdej strony.
No to teraz czas na instrukcję wykonania. Będą nam potrzebne moduły w dwóch kolorach, może też być więcej jeśli np. chcemy zrobić kotkowi prążki. Ale wersja podstawowa to dwa kolorki.
Zaczynamy od ogonka. Na początek 2 moduły, później 3, znowu 2, 3, ... Ilość rzędów dobrze widać na zdjęciach.
Tylne nóżki z przodu.
Uwaga! W 15 rzędzie czarnych modułó wkładamy 5 modułów, w 16. - 4 moduły, a w 17 znowu 5 modułów, przy czym dwa brzegowe muszą złapać trzy wypustki modułu.
i z tyłu
Tułów kotka.
Część dolna. Również zwracamy na obustronne zwężenia w 20. i 25. rzędzie czarnych modułów.
I część górna tułowia. Tym razem w każdym rzędzie dodajemy moduły.
Czas na główkę. Zaczynamy ją od zrobienia uszek, a później łączymy je razem i budujemy główkę dalej.
Policzki i usteczka kotka.
Przyklejamy je na główkę kotka i dorabiamy wąsy z pasków papieru.
Policzki kotka przylepiamy "lewą" stroną, tzn. odwrotną stroną niż to widać na zdjęciu powyżej.
Tułów i nogi wyginamy i sklejamy razem.
Na koniec do białej części tułowia doklejamy główkę kotka. A z tyłu ogonek.
I to tyle wszystkiego. Nie wiem ile dokładnie potrzeba elementów na kociaki, bo nie liczyłam.
Mam nadzieję, że kursik się komuś przyda :)
Pod ostatnim postem Ania zadała mi ciekawe pytanie: skąd się biorą papierki na moduły? No to odpowiadam: ja kupuję kolorowe ryzy papieru takiego jak do ksero. Jedne kolorki jest łatwiej dostać i te kupuje na miejscu w hurtowni, natomiast inne kolorki zamawiam w sieci. A co do cięcia papierków... No to niestety trzeba siedzieć samemu i ciąć. Już teraz mam w domu do tego gilotynę, ale pamięta początki jak trzeba było ciąć kartki nożyczkami i to było okropne, bo po paru minutach już palce bolały. Mimo tego, że używam gilotyny, to nie zawsze elemenciki są idealnie równe. Zawsze coś się przesunie o jakieś milimetry, szczególnie jeżeli tnie się kilka kartek na raz. I tak, niestety takie cięcie kartek to też jest żmudne zadanie i nad nim też schodzi sporo czasu. Ale jak się je raz natnie to później ma się mnóstwo papierków do skręcania w czasie oglądania filmów :)
Pozdrawiam cieplutko :)